Jaka przyszłość czeka branżę hotelarską? Jakie są cele obostrzeń i jak to wpłynie na właścicieli? Dowiesz się z tego artykułu.
Jak funkcjonuje obsługa zdalna?
W pierwszym odruchu ludzie bali się zamawiać jedzenie na wynos lub w dostawie, bo groziło to dodatkowym kontaktem z obcą osobą (np. dostawcą). Wiele firm postanowiło szybko wdrożyć określone zasady i obostrzenia, aby wpłynąć pozytywnie na poczucie bezpieczeństwa swoich klientów. Dodatkowa dezynfekcja pojazdów, częste mycie rąk, rękawiczki, maseczki – to tylko część działań, które były szeroko komunikowane. Dbano żeby ludzie mieli świadomość, że ich zamówienie przebyło możliwie najkrótszą drogę z rąk kucharza do ich domu. Firmy, które miały opcję dostawy, rozwijały ją tak aby zwiększyć przychody możliwie jak najbardziej. Wbrew obawom, że konsumenci będą się bali wydawać pieniądze na jedzenie, wszystko szło dobrze. Wiele firm rozwinęło łańcuchy dostawców i zwiększyło gridy (obszary dostaw liczone w km). Kiedy zniesiono restrykcyjne obostrzenia, a ludzie mogli korzystać z lokali jak wcześniej, restauratorzy odetchnęli z ulga. Sytuacja wciąż była niepewna, ale wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Niestety w październiku po raz kolejny, pandemia koronawirusa wpłynęła negatywnie na sytuację tego sektora. Ograniczenie godzin otwarcia, a wreszcie całkowity zakaz wpuszczania gości do restauracji sprawił, że rozpoczęła się walka o przetrwanie, zwłaszcza w przypadku małych lokali.
Co z małymi przedsiębiorstwami?
Niestety lokalni restauratorzy w małych miejscowościach nie zawsze mają w ofercie dowóz lub Take Away. Z tego względu wielu z nich straciło z dnia na dzień szansę na zarobek. Na szczęście niektórzy zmobilizowali się na tyle żeby w niesprzyjających okolicznościach uruchomić dostawę do domu. Kiedy restauracje otworzyły się na nowo, była to szansa dla wszystkich na zadbanie o komfort gościa i regularne dochody gdyby sytuacja się powtórzyła. Budowano punkty odbioru, uaktualniano stronę internetową, wzmożono komunikację, a rygor sanitarny sięgnął zenitu. Z każdej strony pojawiały się komunikaty odnośnie bezpiecznego zamawiania jedzenia przez telefon lub internet. Pomysły pracodawców dotyczyły zarówno naklejek na pudełka, komunikacji z naciskiem na bezpieczeństwo czy apele na social mediach i głośne wsparcie dla sektora gastronomicznego. Pozostaje mieć nadzieję, że firmy lokalne, które zostały zamknięte w marcu, do tej pory już mają możliwości sprzedaży na wynos i w dowozie.
Jaka czeka nas przyszłość?
Niestety nie da się jednoznacznie przewidzieć dalszego rozwoju sytuacji. Ale lepiej przygotować się na najgorsze i mieć kilka pomysłów na działania, w zależności od sytuacji. Z punktu widzenia sektora gastronomicznego, najważniejsze jest odpowiednie przygotowanie się na najgorsze. Co warto zrobić? Przede wszystkim zadbać o bezpieczeństwa klientów oraz pracowników. Budowanie bazy dostaw pozwoli zwiększyć szanse na podniesienie dochodu. Lepsze przystosowanie stoisk lub punktów odbioru może zwiększyć widoczność i komfort zakupów. Profesjonalna i czytelna strona internetowa oraz inwestycja w reklamę online, pomoże przyciągnąć klientów.